czwartek, 26 listopada 2009

Takie tam..



Muszę zgrać zdjęcia z aparatu. Ma ktoś przepis jak rozciągnąć dzień? Wciąż brakuje mi na coś czasu. A teraz Dzieciaczki kochane śpią, a ja mam dylemat. Odpocząć chwilę, czy posprzątać? No cóż, najważniejsze, że zjadłam sobie w spokoju obiadek - pyszności, a sprzątanie?? Za chwilę i tak zabawki będą walać się po podłodze, chłopaki wstaną i będą jeść obiad więc i tak będę miała co zmywać, więc niech sobie bałagan w spokoju leży ( czy bałagan leży? ) a ja go będę wzrokiem omijać i posprzątam wieczorem jak dam radę, a jak nie, to jutro rano.

wtorek, 17 listopada 2009

Nieznajomość prawa.........

Nieznajomość prawa nie zwalnia z obowiązku jego przestrzegania....
Odnosi się to też do wszystkich umów jakie zawieramy. Czy czytacie wszystko co tam jest napisane? czy po przeczytaniu wszystko rozumiecie, czy coś was niepokoi? Zazwyczaj nie, do czasu... Ot takie sobie wypowiedzenie umowy ubezpieczenia OC z PZU. Męczę się z tym od Maja 2009 i ciągle mam pod górkę, bo niby tak, wypowiedziałam, ale... No właśnie. PZU swoje, a ja czytam umowę i trzymam się swojego. Zobaczymy jak się sprawa skończy i kiedy. "Normalny" człowiek już by zapłacił, odpuścił, ale ja jeszcze powalczę i płacić nie zamierzam. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Wszystko jest kwestią interpretacji, jak to w życiu bywa.
A życie jak wiemy jest nowelą a`propos, co tam w klanie? W moim klanie święta się zbliżają, i ani się obejrzymy, Mikołaj zapuka do drzwi i totalnie ogołoci nasze portfele. Co się dziś liczy? Ilość, czy jakość? Ja tam wolę na jakość postawić, bo to się sprawdzało do tej pory. Zobaczymy jak to wyjdzie. Plany są a realizacja... mam nadzieję, że wszystko się uda.

poniedziałek, 16 listopada 2009

Kto ma dzieci..........

"Kto ma dzieci ten nie jest panem własnego czasu."
Kazimierz Matan


Małe dzieci nie dają spać, duże dzieci nie dają żyć, a wszystkie czynią z Nas filozofów - podobno. Ale jest w tym nutka prawdy. Na przykład dziś Oskar miał złe sny. Budził się X razy przy czym budził Gabriela no i oczywiście trzeba było reagować. Ostatecznie spałam (a przynajmniej próbowałam spać) wciśnięta pomiędzy moje dzieci, kopana raz z jednej, raz z drugiej strony. Nie udało mi się znaleźć wygodnej pozycji więc wstałam połamana i w nie najlepszym humorze. Ale na szczęście swoim zachowaniem w ciągu dnia nadrabiają straty. Są dziś jak prawdziwe aniołki, a teraz akurat aniołki śpią. Kacper też dziś wyjątkowo grzeczny (nie mów HOP..), może dlatego, że zrobiliśmy mu niespodziankę i teraz ma dobry humor. Jaka w tym filozofia? Dziś dużo łatwiej je kochać...... Wyjaśnię następnym razem.

niedziela, 8 listopada 2009

Nie ma mocnych...........

Nie ma mocnych na jelitówkę. Jak ma kogoś dopaść, to po prostu dopadnie i dziś padł Michał. On jako ostatni więc mam nadzieję, że to już koniec i teraz tylko parę dni kwarantanny i będzie można "do ludzi". A z galerianki na szczęście nic nie wyszło, bo pogoda dopisała (nie padało i było w sumie dość ciepło) więc zaliczyliśmy dziś dwa spacerki. Ja się czuję dotleniona, a maluchy smacznie śpią. Plany na zbliżający się tydzień? Nie będę zdradzać, będę opowiadać na bieżąco jeśli się da.

sobota, 7 listopada 2009

Z nieba spadło...

Z nieba spadło dziś trochę deszczu, co zatrzymało Nas w domu, a tu spadł mi w ręce taki oto maluszek :
Urocze moje maluchy mają już dość siedzenia w domu. Ja zresztą też. Mam nadzieję, że jutro pogoda dopisze i wreszcie uda Nam się pospacerować. Niestety prognozy nie są sprzyjające, ale jak będzie padać, to i ja w "galeriankę" się pobawię i jakiś Olimp czy Plazę zaliczymy. Na razie pocieszam się oglądając zdjęcia z wakacji - pełne słońca i radości.

Na przykład taka sjesta na hamaku......


Albo taka ...



Takie trochę nadmorskie klimaty .......



Mam nadzieję, że zima popisze się białym puchem, bo jak na razie to jesień jest taka sobie a nawet nieco paskudna. Wrzesień TAK - był super, ale październik - ech... szkoda gadać. Listopad póki co też trzyma Nas w czterech ścianach. Liczę na jakąś miłą odmianę...

czwartek, 5 listopada 2009

To by było na tyle....

To by było na tyle jeśli chodzi o lapisowanie zębów. Dziś miała być kolejna wizyta Oskara u dentysty, a tu mamy dalszy ciąg jelitówki. Ratunkuuu !!!

środa, 4 listopada 2009

Jakby tego było mało....

Jakby tego było mało, to Kacper przyciągnął ze szkoły jakąś jelitową paskudę!! A kto mnie zna, wie, że ja na takie rzeczy jestem wrażliwa no i wczoraj sygnał S.O.S. poszedł w świat i Madzia w łóżku zdychała całe popołudnie. Niestety dopadło też osłabionego Gabriela. Na szczęście dziś już jest dobrze ze mną, za to Gabryś bez sił, przytulaśny i na rękach cały dzień wisi.. Bidulek. mam nadzieję, że reszta rodzinki się uratuje,bo od razu zapakowałam każdemu lacidofil osłonowo na jelita no i 5X intensywniejsza tzw. higiena osobista. Domestos też leje się w dużych ilościach. Tak więc u nas wesoło, i kwarantanna obowiązuje. a wszystkim polecam coś osłonowo połykać, bo cholerstwo straszne przenosi się drogą kropelkową i nigdy nie wiadomo,gdzie można złapać.


A teraz

Mogę pokazać rój pszczół,który usadowił się na drzewku koło placu zabaw - to było w czerwcu chyba
Następnym razem napiszę coś może o Naszych ostatnich wakacjach.

poniedziałek, 2 listopada 2009

obustronne. .. :-(

Obustronne zapalenie ucha ma Gabriel. Wczoraj gorączka powyżej 40 stopni, wizyta w DSK i ponad 3 godziny oczekiwania na diagnozę. Badania nie wykazały przyczyn gorączki,bo morfologia i mocz w normie. Na szczęście skierowano Nas jeszcze na konsultację do laryngologa i dopiero tam okazało się, że maluszek ma chore uszy. Ulga jest i dziś już poprawa, bo wczoraj biedaczek zdechlaczek prawie cały dzień spał z tej gorączki, a dziś już aktywny i wesoły jak zawsze. A wiecie jak wygląda taki maluch gdy je Nutellę? No to zobaczcie....