Śnieg się słabo kleił, ale to wcale nie przeszkadzało Nam ulepić pierwszego w tym roku bałwanka. Może mały i trochę śmieszny, ale to nie ważne. Lepienie sprawiło frajdę, nie trwało zbyt długo więc się nie znudziło, a jak się trochę ociepli, to jakaś rodzinka dla tego bałwanka się znajdzie.
Zachęcam wszystkich do zabaw na śniegu, nawet jak trochę wieje.
A jak ktoś ma odwagę konkurować z Naszym bałwankiem, to zapraszam.
sobota, 30 stycznia 2010
wtorek, 26 stycznia 2010
100 LAT !!
poniedziałek, 25 stycznia 2010
12 miesięcy z życia Gabriela
Styczeń 2009 - niestety początek był trudny ...
Luty 2009 - ale Gabriel nie dawał za wygraną i szybko dochodził do zdrowia
Marzec 2009 - Już w domu - Oskar wspaniale opiekował się bratem od samego początku
Kwiecień 2009 - Gabryś rósł każdego dnia
Maj 2009 -pierwsza wielka wyprawa - park dinozaurów. O pobycie tam Gabrielowi opowiemy jak będzie starszy.
Czerwiec 2009 - był dość chłodny, ale w tym miśku było cieplutko
Lipiec 2009 - spacery w słoneczne dni były fajne...
Sierpień 2009 - wrzosy jeszcze nie zakwitły, ale runo leśne jest takie fascynujące.
Wrzesień 2009 - piękna pogoda dopisała przez cały miesiąc. To zdjęcie z wycieczki na wieś.
Październik 2009 - nie widać, ale Gabriel śpi z powodu wysokiej gorączki (zapalenie ucha)
Listopad 2009 - mały żarłoś uwielbia poznawać nowe smaki i jeść z cudzych talerzy.
Grudzień 2009 - Tu już samodzielnie wstaje i uczy się chodzić przy meblach
Styczeń 2010 -a tu popatrzcie, dopiero co nauczył się chodzić, a już się wspina po meblach.
Ten rok zleciał nie wiadomo kiedy. Gabriel po ciężkiej próbie pokazał, że jest twardym zawodnikiem i nie da się łatwo pokonać.
Mam nadzieję, że tak będzie zawsze.
Luty 2009 - ale Gabriel nie dawał za wygraną i szybko dochodził do zdrowia
Marzec 2009 - Już w domu - Oskar wspaniale opiekował się bratem od samego początku
Kwiecień 2009 - Gabryś rósł każdego dnia
Maj 2009 -pierwsza wielka wyprawa - park dinozaurów. O pobycie tam Gabrielowi opowiemy jak będzie starszy.
Czerwiec 2009 - był dość chłodny, ale w tym miśku było cieplutko
Lipiec 2009 - spacery w słoneczne dni były fajne...
Sierpień 2009 - wrzosy jeszcze nie zakwitły, ale runo leśne jest takie fascynujące.
Wrzesień 2009 - piękna pogoda dopisała przez cały miesiąc. To zdjęcie z wycieczki na wieś.
Październik 2009 - nie widać, ale Gabriel śpi z powodu wysokiej gorączki (zapalenie ucha)
Listopad 2009 - mały żarłoś uwielbia poznawać nowe smaki i jeść z cudzych talerzy.
Grudzień 2009 - Tu już samodzielnie wstaje i uczy się chodzić przy meblach
Styczeń 2010 -a tu popatrzcie, dopiero co nauczył się chodzić, a już się wspina po meblach.
Ten rok zleciał nie wiadomo kiedy. Gabriel po ciężkiej próbie pokazał, że jest twardym zawodnikiem i nie da się łatwo pokonać.
Mam nadzieję, że tak będzie zawsze.
sobota, 23 stycznia 2010
Nad Zalewem Zemborzyckim
Tak! 15 stopni mrozu nie jest w stanie Nas zatrzymać. To nawet dobry motywator, żeby się zebrać do kupy, wsiąść do samochodu i pognać na zimowy spacer. A słoneczko, które dziś nie skąpiło swoich promieni tym bardziej zachęcało do spacerów.
Zalew Zemborzycki pokryty jest grubą warstwą lodu, więc bez obaw po nim spacerowaliśmy, a Kacper nawet pośmigał na łyżwach. Spacerowiczów na zalewie jest sporo. Nie zabrakło tez odważnego do jazdy quadem po tafli lodu.
Nareszcie jest prawdziwa Zima, jakiej nie pamiętam już od lat. Wykorzystujemy to więc jak tylko sie da i do tego zachęcam, bo nie ma nic zdrowszego. Na siedzenie pod cieplutkim kocem przyjdzie czas...
A teraz parę fotek. Miłego oglądania.
Zalew Zemborzycki pokryty jest grubą warstwą lodu, więc bez obaw po nim spacerowaliśmy, a Kacper nawet pośmigał na łyżwach. Spacerowiczów na zalewie jest sporo. Nie zabrakło tez odważnego do jazdy quadem po tafli lodu.
Nareszcie jest prawdziwa Zima, jakiej nie pamiętam już od lat. Wykorzystujemy to więc jak tylko sie da i do tego zachęcam, bo nie ma nic zdrowszego. Na siedzenie pod cieplutkim kocem przyjdzie czas...
A teraz parę fotek. Miłego oglądania.
piątek, 15 stycznia 2010
Zimowy spacer
Dziś wybraliśmy się na umówiony sankowy spacer. Było rewelacyjnie. Pogoda boska. Mrozik w okolicach 7 stopni, ale było bezwietrznie, więc super się bawiliśmy. Wprawdzie po kilku zjazdach z górki zarówno ja jak i Madzia byłiśmy zgrzane, jakby to było +20 stopni, ale kto by tam się tym przejmował? Najważniejsze, że dzieciakom sie podobało i koniecznie trzeba to powtórzyć.
Jutro mamy górkowo- sankowe spotkanie z kolegami z piaskownicy. Ale będzie ubaw. A pogoda ma być śliczna i ma wyjść słonko. Miejmy nadzieję, że wszystko się uda, to będę miała trochę zdjątek, bo dziś tylko parę z uwagi na fakt, że nie da się być w 2 miejscach na raz i jednocześnie biec za sankami i pstrykać fotki.
A!! no i spotkaliśmy pieska, więc trzeba było się z nim zapoznać ;-)
A kto pamięta czo będzie 26 stycznia?
Jutro przegląd zdjęciowy z Pierwszego Roku Życia Gabriela. (a jak nie jutro, to na pewno niebawem).
Jutro mamy górkowo- sankowe spotkanie z kolegami z piaskownicy. Ale będzie ubaw. A pogoda ma być śliczna i ma wyjść słonko. Miejmy nadzieję, że wszystko się uda, to będę miała trochę zdjątek, bo dziś tylko parę z uwagi na fakt, że nie da się być w 2 miejscach na raz i jednocześnie biec za sankami i pstrykać fotki.
A!! no i spotkaliśmy pieska, więc trzeba było się z nim zapoznać ;-)
A kto pamięta czo będzie 26 stycznia?
Jutro przegląd zdjęciowy z Pierwszego Roku Życia Gabriela. (a jak nie jutro, to na pewno niebawem).
czwartek, 7 stycznia 2010
A pochwalę się...
A pewnie, że się pochwalę, bo jest czym. Gabryś Oskar i Kacper to w końcu największe powody do dumy, jakie mam. A teraz Gabryś taki "ciapciuśny" chodzi i mówi mama. No cud nad cudami. Nic, tylko złapać i wycałować. Zresztą sami popatrzcie.
Łyżwiarstwo
Całkiem nieźle Nam wychodzi. Jakby tak częściej udało mi się zorganizować czas, to byłoby na prawdę ekstra. Oskar już załapał bakcyla i znowu chce jechać się ślizgać. W sumie, czemu nie? Jak poćwiczy, to może pod koniec sezonu udałoby mu się jeździć samemu. Tylko czy mój kręgosłup to wytrzyma? Może jak zreperują pingwinki to pojedziemy, a tymczasem ślizgamy się na lodzie przed klatka. Swoją drogą, to już nie pamiętam tak udanej zimy. Fajny śnieżek, mrozik niezbyt dokuczliwy. Codziennie udaje mi się wyjść z maluchami na spacer. Dobrze, że Świetny Mikołaj przyniósł sanki dla dwojga. Bardzo dobrze się sprawdzają i wzbudzają powszechne zainteresowanie. A to przecież nie jest trudne, żeby zawczasu pomyśleć i sprawdzić dostępność takich produktów. A tu takie zdziwienie, że ktoś w ogóle produkuje taką rzecz jak sanki dla bliźniąt. Ciągle niestety zapominam zabrać na dwór aparat więc nie mam żadnych zdjęć z Naszych spacerów, ale może jutro nie zapomnę. Zazwyczaj przypominam sobie o aparacie, gdy dochodzimy do górki. Podsumowując, sporty zimowe są fajne, a za miesiąc będą jeszcze fajniejsze, bo Kacper spróbuje swoich sił na snowboardzie. Tak... trzymajcie kciuki, a w międzyczasie parę fotek z lubelskiej icemanii
sobota, 2 stycznia 2010
Noworocznie
Podobno, jaki pierwszy dzień taki cały rok. Jeśli tak, to zapowiada się całkiem miło. Mam nadzieję, że dla Was też.
A co u Nas? Gabryś już coraz lepiej sobie radzi na dwóch kończynach. Wprawdzie najchętniej chodzi trzymając się czyjegoś palca, lecz jeśli czymś jest bardzo zaabsorbowany, to zasuwa jak mały odrzutowiec. Fantastycznie to wygląda, taka mała istotka z zadartymi do góry rączkami, balansująca żeby utrzymać równowagę. Ale dzięki chodzeniu wiele rzeczy jest w zasięgu więc przyszedł czas na porządki i zamykanie szafek na gumki. Swoją drogą, to niesamowite. minął niecały rok, odkąd ten szkrab pojawił się na świecie i w tym czasie dokonało się tak wiele. Tak ogromna przemiana od noworodka, do samodzielnie biegającego chłopczyka. Taki galopujący rozwój, za którym aż trudno nadążyć. Każdy dzień tak niepowtarzalny i tak cenny. Żadnego nie da się powtórzyć i takie chwile:
Mamo widzisz? tam coś jest...
A tu spotkanie z Mikołajem. Rok temu Oskar był przestraszony a w tym jako pierwszy do niego podbiegł i zapytał: Czy Ty jesteś Mikołajem i masz dla nas prezenty?
Tak. Będę obchodził roczek, ale już teraz uwielbiam smak czekolady...
A już niedługo będę TAKI DUŻY !!!
A tutaj zaczynamy imprezkę. W końcu to ostatni dzień 2009 roku. Jeszcze nie mam roku, za to mam kumpla do zabawy. Kto by tam chciał Sylwestra przespać? Balanga!!
Tańce, Hulanki, Swawole! Jak na imprezę przystało tańczyliśmy dopóki starczyło sił, a potem oczywiście były fajerwerki.
A Wszystkim życzę z całego serca aby ten nowy rok przyniósł to, czego na prawdę potrzebujemy, choć nie zawsze idzie to w parze z tym, czego byśmy chcieli. Cokolwiek Nam los zgotował przyjmijmy to i we wszystkim starajmy się dostrzec to, że szklanka jest do połowy pełna.
A co u Nas? Gabryś już coraz lepiej sobie radzi na dwóch kończynach. Wprawdzie najchętniej chodzi trzymając się czyjegoś palca, lecz jeśli czymś jest bardzo zaabsorbowany, to zasuwa jak mały odrzutowiec. Fantastycznie to wygląda, taka mała istotka z zadartymi do góry rączkami, balansująca żeby utrzymać równowagę. Ale dzięki chodzeniu wiele rzeczy jest w zasięgu więc przyszedł czas na porządki i zamykanie szafek na gumki. Swoją drogą, to niesamowite. minął niecały rok, odkąd ten szkrab pojawił się na świecie i w tym czasie dokonało się tak wiele. Tak ogromna przemiana od noworodka, do samodzielnie biegającego chłopczyka. Taki galopujący rozwój, za którym aż trudno nadążyć. Każdy dzień tak niepowtarzalny i tak cenny. Żadnego nie da się powtórzyć i takie chwile:
Mamo widzisz? tam coś jest...
A tu spotkanie z Mikołajem. Rok temu Oskar był przestraszony a w tym jako pierwszy do niego podbiegł i zapytał: Czy Ty jesteś Mikołajem i masz dla nas prezenty?
Tak. Będę obchodził roczek, ale już teraz uwielbiam smak czekolady...
A już niedługo będę TAKI DUŻY !!!
A tutaj zaczynamy imprezkę. W końcu to ostatni dzień 2009 roku. Jeszcze nie mam roku, za to mam kumpla do zabawy. Kto by tam chciał Sylwestra przespać? Balanga!!
Tańce, Hulanki, Swawole! Jak na imprezę przystało tańczyliśmy dopóki starczyło sił, a potem oczywiście były fajerwerki.
A Wszystkim życzę z całego serca aby ten nowy rok przyniósł to, czego na prawdę potrzebujemy, choć nie zawsze idzie to w parze z tym, czego byśmy chcieli. Cokolwiek Nam los zgotował przyjmijmy to i we wszystkim starajmy się dostrzec to, że szklanka jest do połowy pełna.
Subskrybuj:
Posty (Atom)